Translate

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Czym jest godność ?



                     Drogi Pamiętniku !
     Dzisiaj słowo godność dało mi wiele do myślenia. Co to tak naprawdę znaczy? Oczywiście każdy ma inną definicje tego słowa. A ja? Ja uważam, że jest to wielkość człowieka, jego walka i siła, którą ukazuje, gdy w życiu dzieje się coś złego.
W mojej dzisiejszej wypowiedzi będę kierować się osobą, której życie nie było usłane różami, a mimo to nigdy się nie poddawała, a wręcz przeciwnie - walczyła do samego końca! Jest to kobieta zapomniana, jednak godna naśladowania. Jest nią Anna German.
     Już od najmłodszych lat, jako mała dziewczynka przeżyła rozstanie z tatą, kilka lat później śmierć młodszego brata. Jako piękna, młoda kobieta znalazła swą drogę która opierała się na śpiewaniu. Dowiedziała się, że jako jedyna Polka wystąpi na Festiwalu Włoskiej Piosenki w  San Remo. Po kilku miesiącach uległa poważnemu wypadkowi na autostradzie Słońca we Włoszech. Siedem dni w śpiączce, pięć miesięcy w gipsie od stóp do szyi i drugie tyle unieruchomienie ciała. Jest to bardzo  trudne do uwierzenia. Po 4 latach rehabilitacji Anna pierwszy raz po wypadku stanęła na scenie, lecz niestety znów wszystko piękne się skończyło. German zachorowała na raka mięsaka kości. pomimo tego śpiewała, aż do śmierci, pomimo zakazu lekarzy miała synka, który stracił mamę w wieku 6 lat.  Anna German zmarła w wieku 46 lat. Ten kto znał tą postać doskonale wie, że zawsze była uśmiechnięta, trzymała się przy życiu i nie traciła nadziei pomimo takich przeciwności losu.
Uważam, ze są to wystarczające argumenty, dla których piosenkarkę można uznać za osobę, która znała swoją godność. Opowiadając jej życiorys można odpowiedzieć na pytanie "Czym jest godność?"
      Dzisiaj rozpisałam się trochę. Naprawdę było bardzo trudno opowiedzieć w skrócie historię Anny German. Jeśli ktoś zna ją, chociaż trochę, wie, że jest to osoba godna, o anielskim głosie. 

środa, 13 listopada 2013

" I o dziwo, i o zgrozo pokochałam to "

Jeszcze za  czasów studenckich Ania występowała w teatrze Kalambur, w którym nie zagrzała miejsca na długo. Wszystkie wykonywane prace przez młodą, ambitną Anne były sumienne i staranne. Twierdziła, że nie pogodzi teatru z nauką.  Zawsze siedziała w koncie sama, jakby bała się siły swojego głosu, jakby wstydziła się talentu - Wspominali rówieśnicy Ani.


 
W 1962r. Anna German obrania prace magisterską. Praca, która kosztowała młodą kobietę wiele szkiców, nieprzespanych nocy i pobranych probówek. 30 stron maszynopisu- nieoprawionego, spiętego tylko sznurkiem. Opatrzone jest napisem " Badania w terenie - lato 1959 i 1960 roku. " Najważniejszym elementem pracy jest geologiczna mapa terenu objętego badaniami, którą Ania musiała własnoręcznie malować. Owoce pracy, która trwała ponad rok oceniono na ocenę bardzo dobrą.

"Zostałam panią magister geologii stratygraficzno-poszukiwawczej. Ale w między czasie, na ostatnim roku studiów poznałam, co to jest trema przed wyjściem na spotkanie z publicznością. I o dziwo, i o zgrozo pokochałam to"

piątek, 1 listopada 2013

Trudne początki Anny

Rok 1955 dla Anny czas wybierania kierunku w jakim ma dalej studiować. Po złożeniu dokumentów na Wydziale Malarskim w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Wrocławiu Ania uświadomiła sobie, że nie jest jej dane zostać artystką. Powód ? Proza życia...
Po głębszym zastanowieniu się German wybrała Uniwersytet Wrocławski, gdzie złożyła dokumenty na geologie. 

W 1958r. Ania wyjechała na letnie praktyki, które tak bardzo kochała na Górny Śląsk. Dlatego, że Anna była najwyższa wśród praktykantek nie szło jej najlepiej 

czwartek, 31 października 2013

Co to by było, gdyby nie mama...

"W pamięci zachowałam smutny obraz, jakieś okruchy dalekich wspomnień: ja z babcią pośród uzbeckich glinianych uliczek, a nad nami ogromne rozżarzone słońce" - tak radzieckiej prasie wspomina swoje dzieciństwo Anna. 

Jednak cały czas pamiętała dzięki komu przetrwała trudne lata w ZSRR.

-Moja mama jest wspaniałą kobietą. Umiała sobie poradzić w tych wszystkich najtrudniejszych chwilach. Umiała nam wszystkim pomóc utrzymać się przy życiu. Bo tak to w czasach wojennych bywało, tak przeżywały i tak musiały reagować miliony innych kobiet. I kocham ją bardzo - tak wyznała w Polskim Radiu. - No i mieliśmy cudowną kobietę. Babcię. bardzo mądrego, miłego człowieka...


niedziela, 13 października 2013

Anna German - Serial - Trudne życie Anioła



      Scenarzyści nie mieli trudnego zadania - jej życiorys to gotowa opowieść. Z dramatycznymi zwrotami akcji, chwilami szczęścia oraz tragicznym, zbyt wczesnym finałem.       







     Jej życie to historia, w której wszystko było...

                "Cios za ciosem"
      -Poprzez jej los można opowiedzieć kawał historii Polski i Związku Radzieckiego - mówi Waldemar Krzystek, jeden z reżyserów serialu. - Cios za ciosem, życie ją doświadczyło, a ona zawsze się podnosiła i walczyła. Przeżyła II wojnę światową, ucieczkę ze Związku Radzieckiego do Polski, wypadek samochodowy i długą walkę o powrót do zdrowia. Po trzech latach w gipsie zaczęła chodzić i wróciła na scenę. Gdy w końcu wszystko się w jej życiu zaczęło układać, usłyszała diagnozę -Rak kości- Nieszczęścia w jej życiu przeplatały się z ogromnymi radościami. Anna przez całe życie uciekała przed śmiercią. Gdy zachorowała na raka zrezygnowała z leczenie. Nie chciała poświęcać czasu na terapię, chciała przede wszystkim śpiewać i śpiewała do końca. Zmarła pokonana chorobą.


     

 Zakochany w  Annie Leonid Breżniew zaproponował, aby wróciła do Związku Radzieckiego i przyjęła ponownie radzieckie obywatelstwo. Anna Odpowiedziała mu na to; -Nie dziękuje, jestem Polką.

poniedziałek, 30 września 2013

Wywiad - U Anny i Zbyszków 1976r.


Wywiad 1976r.


Tłumaczenie Wywiadu ;

Scena 1:
Bardzo się cieszę, że przyjechała do mnie w gości moskiewska TV, chciałabym z całego serca podziękować wszystkim słuchaczom, którzy do mnie napisali, w tym radosnym i trudnym dla mnie czasie. Mój synek ma już 2,5 miesiąca. To moje pierwsze dziecko. Pierwszy raz na ekranie. Prawda, że świetnie sobie radzi? Chciałabym powiedzieć, że jestem bardzo szczęśliwa, że zdałam swój kolejny życiowy egzamin. Ma 2,5 miesiąca a waży prawie 8 kilo, naprawdę kulturysta, prawie jak tata.



Scena 2:


Oto moja kuchnia, widać, że nie jest duża. Nie wpuszczam tu swojego męża nie dlatego, że ma tylko 6 m2 ale moim zdaniem miejsce mężczyzny nie jest w kuchni. On przychodzi zmęczony z pracy, modli się, siada na kanapie i czyta gazetę, a ja przynoszę mu jedzenie, które przygotowałam. To taki wschodni obyczaj ale robię tak nie tylko dlatego, że wychowałam się w Azji Środkowej ale przede wszystkim ja chcę, żeby wracając do domu czuł się kochany, zadbany, jak gospodarz. On często mi pomaga, ale mnie nie podoba się, żeby prawdziwy mężczyzna siedział w kuchni. W swojej książce napisałam, że nawet Gregory Peck – sławny i bardzo przystojny artysta - w kuchni przy garnkach przestał by mi się podobać.

Scena 3:

Po moim wypadku we Włoszech, kiedy miałam aż 3 lata wolnego czasu, mogłam siedzieć, rozmawiać, myśleć, troszkę śpiewać, choć do występów na scenie było jeszcze daleko, ale musiałam się wtedy czymś zająć, bo dni i noce były bardzo długie. Ale przede wszystkim chciałam odpowiedzieć na wszystkie listy, które wówczas dostawałam we Włoszech i tutaj w domu. Dużo listów przychodziło z ZSRR, tak jak i teraz po urodzeniu mojego synka, a jako że nie mogłam wszystkim odpowiedzieć na listy, więc postanowiłam napisać książkę. Napisałam o nagraniach płyt, kontaktach z ludźmi, festiwalu w San Remo, o tym jak tam mieszkałam, pracowałam. Książka nazywa się "Wróć do Sorrento?" Znak zapytania jest tu ważny, bo kiedy chorowałam, zadawałam sobie pytanie, czy jeszcze zechcę i czy dam radę wrócić na tę piękną, gościnną ziemię, bo jednak w duszy pozostał osad, po tym nieszczęściu, które mnie tam spotkało i które zmieniło całe moje życie i przerwało moją podróż, moją pracę, na kilka lat, a w naszym krótkim życiu to jednak wiele. Teraz mogę już uczciwie przyznać, że minęło kilka dobrych lat, wróciłam na scenę. Bardzo przyjemnie mi powiedzieć wam, że bardzo pomogła mi w tym rosyjska publiczność, do której zawsze wracałam. Wasza TV przygotowywała specjalne programy, organizowała muzyków, bo nie mam własnego zespołu, wymagało to sporo energii i pracy, ale była to dla mnie radosna praca. Więc kiedy przyjadę znowu do ZSRR zdam kolejny egzamin i nabiorę siły do dalszej pracy. Tak było i w tym roku, kiedy będąc w 5 miesiącu ciąży pojechałam po to, by zaśpiewać swoje stare i nowe piosenki.

czwartek, 29 sierpnia 2013

Zaczęło się na autostradzie słońca... Skończyło na zakręcie śmierci...





Odczułam nagle kilka wstrząsów, jakby samochód znalazł się na okropnych kocich łbach zamiast na gładkiej jak lustro szosie. Potem zapanowała cisza i ciemność. -
właśnie tak wspomina swój tragiczny wypadek Anna German.


Kciuki za jej życie trzymała cała Polska. Walka o jej życie trwała trzy długie lata.



           28 sierpnia 1967r.  Anna ze swym słynnym kierowcą jadąc słynną autostradą słońca. Z Rimi do Boloni, gdzie Ania ma nagrywać płytę. Wcześniej podpisała trzyletni kontrakt z firmą fonograficzną na nagrania i koncerty. Wszystko zapowiada się pięknie. Niestety samochód  prowadzący przez Romano, który zasną za kierownicą uderza w mur, oddzielający jezdnię od zbocza. Uderzenie jest bardzo mocne. Anna wylatuje przez szybę. Jej bezwładne ciało spada kilka metrów od auta, w krzaki. Karetka pogotowia zabiera nieprzytomnego Romano. Nikt nie pomyślał, że nie był sam. Piosenkarkę znaleziono rano. Ciężko ranna przez całą noc czekała na pomoc. W końcu trafiła do szpitala, gdzie sztab lekarzy walczył o jej życie.     

               Gdy wróciłem do domu i zastałem mamę Ani we łzach nogi pode mną się ugięły- mówi mąż Anny Zbigniew Tucholski. Lekarze powiedzieli, że będzie żyć, ale o na scenę nie wróci.


Moja sytuacja była rozpaczliwa i z fizycznej i z psychicznej strony. Długo nie mogłam mówić. 5 miesięcy byłam w gipsie, kolejne 5 miesięcy unieruchomiona już bez gipsu. Trzy włoskie trzy polskie szpitale starały się przywrócić mnie życiu. Nie było wiadomo czy kości się zrosną i czy będę chodzić.


          Anna German zmarła na raka. Mięsaka kości.

Choroba nowotworowa została wykryta w połowie lat 70. Po za słabnięciu Annie zrobiono badania, które wykryły raka. Mimo wczesnej diagnozy i późniejszych cierpień nie chciała się leczyć. Dopóki mogę to będę śpiewała -mówiła. Pod koniec lat 70 Ania była już bardzo chora. Mimo tego pojechała na koncert do Pałacu Zjazdów w Moskwie.  Pod koniec jednego  koncertów ukłoniła się i nie mogła zejść ze sceny. W 1797 zobaczyła zmianę na plecach na skórze. Miała przeżuty. Jednak wszyscy wierzyli, że wyzdrowieje, że po wypadku samochodowym we Włoszech Bóg da jej drugą szansę. Ostatni raz zaśpiewała w Melbourne w Australii 5 października 1979r.     
    


niedziela, 25 sierpnia 2013

25.08.2013r. - Aniu Pamiętamy

        To już 31 lat ! 

       25.08.2012r. -  Aniu Pamiętamy ! <3 



Z dnia 25 na 26 Sierpnia 1982 r. Bóg zabrał do siebie naszą ukochaną Anne. Śliczna, utalentowana kobieta, która dzisiaj uśmiecha się do nas  i śpiewa nam piosenki z góry. Sympatycy Anny German oddają jej cześć i szacunek. Nie wszyscy mogą dzisiaj być przy jej grobie, złożyć czerwone róże takie jakie kochała Ania i zapalić znicz, pomimo to każdy uczci pamięć w sposób godny.  PAMIĘTAMY 










 

piątek, 23 sierpnia 2013

Wzrost Anny - Wada czy Zaleta?




Już od lat szkolnych Ania  górowała nad kolegami i koleżankami. Wyższa od rówieśników o głowę wyróżniała się z tłumu.
I choć Anna German była piękną kobietą jej wzrost był prawdziwą zmorą. Sława i uwielbienie jakie spadły na nią już w 60 latach zaskoczyły ją bardzo. Nie wierzyła że mając 184cm. można się podobać. Wzrost jej był kompleksem od dziecka. 



Nawet sława i uznanie widzów tego nie zmieniły. Jej centymetry były czasami  powodem do żarów. Tak stało się m.in. w San Remo konferansjer prowadzący festiwal na widok Ani zapytał. ILE MA PANI METRÓW? Ona zaś rezolutnie i zaczepnie odpowiedziała; NIEWAŻNE, WAŻNE, ŻE JESTEM WYŻSZA OD PANA. Tymi słowami kupiła włoską publiczność.    


Anna German - Rosjanie kochali ją bardziej niż Polacy



Sale na jej koncertach pękały w szwach, do dziś odbywają się tam festiwale ku jej pamięci. Kochano ją nie tylko za krystaliczny głos, ale i za duszę pełną ciepła i dobroci. Ania często występowała na terenie Związku Radzieckiego. Wszyscy ją tam lubili: muzycy, poeci, autorzy tekstów, no i widzowie. Taką wytwarzała wokół siebie atmosferę - życzliwą, pełną miłości. Jej muzykalność, głos, dusza, zrozumienie widza, serdeczne odnoszenie się do wszystkich ludzi, śpiewanie w sposób bliski rosyjskiej duszy. 






Chyba za to tak ją kochali i kochają - mówił jej mąż Zbigniew Tucholski.

 O miłości Rosjan do Anny świadczyć może też fakt, że jest jedyną nie-Rosjanką, która ma swoją gwiazdę przed hotelem Rosija w Moskwie. Pozostałe gwiazdy upamiętniają najwybitniejszych artystów rosyjskich. Gwiazda to niejedyne wyróżnienie i świadectwo miłości do Anny. Jeden z tamtejszych uczonych nazwał jej imieniem odkrytą przez siebie planetoidę, która krąży wokół słońca po orbicie między Marsem a Jowiszem. Jak w jednym z wywiadów opowiadał mąż German w Rosji głos Anny wykorzystywany jest do terapii i to przy nim relaksowali się tamtejsi kosmonauci przed startami.
Słuchałam w swoim życiu niejednego niepowtarzalnego głosu śpiewaczki, ale tylko głos Anny German ma prawo do takich określeń jak niepowtarzalny i niezrównany - mówiła rosyjska poetka Anastazja Cwietajewa. 


"Wiem, że czekają na moje piosenki. I ja czekam na spotkanie  z nimi"


Miłość, którą obdarzała tamtejszą publiczność wracała do niej w dwójnasób. Często podkreślała, że ma z nią cudowny kontakt. Rzadko się spotyka tak muzykalną, ciepłą i serdeczną, a zarazem surową w ocenie publiczność, jak w ZSRR. (...)

  Zawsze były mi bliskie piosenki rosyjskie. Łatwo i przyjemnie je śpiewać - nie tylko dlatego, że dobrze znam język. Zachwycają  melodyjnością i swobodą głosową. Aby przekazać głębię tych piosenek, powinno się je śpiewać wyłącznie po rosyjsku - mówiła Anna.



Dla Anny pisali najlepsi rosyjscy kompozytorzy, dokładnie wiedzieli jaki repertuar będzie dla niej idealny.

Nigdy nie zaproponowano mi piosenki, która w jakiś sposób mi nie odpowiadała. Mam też prawo wyboru utworów na płytę. Gdzie jest podobnie? - pytała.

czwartek, 22 sierpnia 2013

Słuch absolutny Anny German

Przypomina mnie się taka historyjka, kiedy to w wieku 6 lat mała Ania z mamą poszły na koncert pewnego, znanego pianisty i na tym koncercie jak zahipnotyzowana śledziła jego grę. Dziewczynka niezwykle rzadko prosiła mamę o cokolwiek, ale tym razem po koncercie poprosiła Panią Irmę o kupno pianina, na które nie stać było rodziny, a ponieważ prośba była poważna, mama zaprowadziła Anie do znajomej nauczycielki od muzyki, która przesłuchała dziewczynkę i z radością oznajmiła –„Trzeba ją uczyć, bo ma słuch absolutny.”

Ania przychodziła bardzo chętnie na lekcje gry na pianinie, tę naukę ćwiczyła do czasu II wojny światowej. Gdy wojna wybuchła to i o grze zapomniano.

Ponownie zagrała już w Polsce, gdy miała 10 lat i mieszkała na obrzeżach Wrocławia, Pan Jurek, który mieszkał w kamienicy, grał w orkiestrze w restauracji Ania, niekiedy odwiedzała sąsiada w jego komórce, gdzie stało pianino. Pan Jurek zapytał się jej „Czy chce, żeby zaśpiewał?” i nie czekając na odpowiedź zaczął sobie nucić cichutko. Powiedział Ani, że – „Aby śpiewać, trzeba mieć dobre serce i wspaniały słuch. Trzeba też kochać śpiew i wierzyć w sens wypowiedzianych słów…”Ania czasami nie wiedziała, kiedy pan Jurek żartuje, a kiedy mówi poważnie. Pewnego dnia pan Jurek posadził Anie na taborecie przy pianinie i Ania jednym palcem spróbowała ułożyć melodię po czym pochwalił dziewczynkę – „Zuch z Ciebie… Masz znakomity słuch… Zajmiesz u nas miejsce Lucynki. Będziesz gwiazdą.”

Kiedyś podczas jednej z pierwszych wizyt u swoich przyszłych teściów, Anna zagrała na pianinie. Pianino było siostry p. Zbigniewa, Sławy.




Ania kompozytorką

Podczas rehabilitacji po tym strasznym wypadku w latach 1967-1970, przez który po trzech latach powróciła do zdrowia, w prawdzie nie w 100% ale na tyle by mogła samodzielnie poruszać się i powrócić na scenę. To właśnie podczas rehabilitacji u Ani zrodził się uśpiony talent, talent do komponowania.

Pani Alina Nowak dawna znajoma mamy Ani, przysłała dla Ani kilka wierszy zatytułowanych „Człowieczy los”, Annie na tyle spodobały się teksty, że chciała je pokazać znanym kompozytorom. Zadzwoniła do Katarzyny Gaertner,której niestety nie zastała. Poprosiła męża p Katarzyny, by przekazał jej prośbę, ale niestety nie oddzwoniła… „Człowieczy los” stał się takim impulsem, który sprowokował ją do komponowania. I w kilka tygodni Ania napisała muzykę do pozostałych wierszy. Pierwszymi recenzentami byli mama oraz przyszły narzeczony P. Zbigniew, od których usłyszała pozytywne opinie.

środa, 21 sierpnia 2013

Anna German - Jej osoba pozostanie w tobie na zawsze...

         Wielu ludzi uważa, że Anna German nadal jest niezwykłą postacią. Wnosi do naszego życia iskierki dobra. A co do waszego życia wniosła Anna ?

      * Proszę piszcie jaki wpływ na wasze życie miała Anna? 
      * W czym pomógł wam jej głos jak dzwoneczki ? 
     * Co się w waszym życiu dzięki niej odmieniło?
     * Wasze ulubione piosenki Anny ? Dlaczego one ?
      * Do czego zainspirowała was artystka ?
      

 Dzielcie się z innymi waszymi przeżyciami. 
                                         Proszę wysyłać e-maile z waszymi wypowiedziami na adres; annagerman.strona@o2.pl 

 Proszę podać informacje o sobie np. Wiek, miejscowość imię 


                W e-mailach czekam również na pomysły na posty i inne ciekawe inspiracje do tego bloga ;* 



Anna German - życioryzm

Anna German urodziła się 14 lutego 1936 roku w Urgenczu w Uzbeckiej SRR (ZSRR). Polska piosenkarka i kompozytorka, z wykształcenia geolog miała pochodzenie niemiecko-holendersko-rosyjskie.

Śpiewała w siedmiu językach. Występowała w USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Australii, Francji, Portugalii, Włoszech, na Węgrzech, Mongolii, NRD, RFN, CSRS, oraz ZSRR.

Laureatka festiwali m.in. w Monte Carlo, Wiesbaden, Bratysławie, San Remo, Neapolu, Viareggio, Cannes, Ostendzie, Sopocie, Opolu, Kołobrzegu, Zielonej Górze. Zdobywczyni złotej płyty za longplay „Człowieczy los” w 1972 roku.

ANNA GERMAN – rodzina

Matka Anny German, Irma German-Berner z domu Martens (zm. 30 stycznia 2007) była potomkinią holenderskich mennonitów (chrześcijańskie wyznanie protestanckie o charakterze ewangelikalnym), których do Rosji sprowadziła caryca cesarzowa Katarzyna II.

Rodzina Irmy mieszkała w Wielikokniażeskoje na Kubaniu. Po wojnie przez wiele lat Irma German była wykładowcą języka niemieckiego na Akademii Rolniczej we Wrocławiu. Jej ojcem był Eugeniusz German, księgowy urodzony w Łodzi, z pochodzenia Niemiec, syn ewangelickiego pastora.

W 1937 r. w czasie, gdy Irma była po raz drugi w ciąży, został aresztowany w Urgenczu przez NKWD pod zarzutem szpiegostwa i rozstrzelany w 1938.

Anna z matką zostały wysiedlone z Fergany. NKWD zesłało je do Kirgistanu. W 1946 r. matka Anny, jako żona Polaka, złożyła dokumenty repatriacyjne i razem z córką, matką wyjechały do Polski. Początkowo mieszkały w Nowej Rudzie. W 1949 r. przeprowadziły się do Wrocławia i zamieszkały przy ulicy Trzebnickiej.

ANNA GERMAN – początki kariery


Anna German uczęszczała do VIII Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Krzywoustego we Wrocławiu, które ukończyła w 1955 r. W styczniu 1962 r. uzyskała tytuł magistra geologii na Uniwersytecie Wrocławskim. Studia ukończyła z wyróżnieniem.

Jako piosenkarka debiutowała w 1960 r. we wrocławskim Kalamburze. W 1963 roku wzięła udział w III Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie, gdzie zdobyła II nagrodę w dniu polskim za utwór „Tak mi z tym źle”.

Natomiast w 1964 r. zdobyła drugą nagrodę na Festiwalu Piosenki w Opolu śpiewając piosenkę „Tańczące Eurydyki”. Za tę samą piosenkę dostała nagrody podczas Międzynarodowego Festiwalu Piosenki w Sopocie w 1964 r.

Podczas III Festiwalu Piosenki w Opolu w 1965 r. zdobyła I nagrodę za piosenkę „Zakwitnę różą”. W tym okresie spotkała przyszłego męża – Zbigniewa Tucholskiego. Została także zaproszona przez „Discografica Italiana”, do Włoch.

W 1966 r. podpisała trzyletni kontrakt z włoską firmą fonograficzną CDI. W 1967 r. jako pierwsza i jedyna w historii polska artystka zaśpiewała na XVII Festiwalu San Remo, a także jako pierwsza cudzoziemka na XV Festiwalu Piosenki Neapolitańskiej.

WYPADEK ANNY GERMAN i przebieg kariery


W 1967 r.wracając z koncertu we Włoszech, uległa wypadkowi samochodowemu na Autostradzie Słońca. Powracała do zdrowia przez trzy lata. Podczas rekonwalescencji napisała książkę biograficzną pt. „Wróć do Sorrento?”, w której wspominała swoją karierę oraz pracę artystyczną we Włoszech.

Na scenę powróciła dopiero w 1970 r. Nagrała trzecią płytę po polsku pt. „Człowieczy los”.

W czerwcu 1970 r. pojawiła się znowu na Festiwalu Piosenki w Opolu. Zdobyła tam nagrodę za piosenkę „Człowieczy los” oraz „Być Może”. W 1971 r., także na festiwalu w Opolu, otrzymała nagrodę publiczności za „Cztery Karty”.

Artystka wielokrotnie występowała na Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu oraz na Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze.

Jej ostatnia polska płyta została zarejestrowana w 1979 r., a ostatnia w języku rosyjskim w 1980 r.

ŚLUB ANNY GERMAN i Zbigniewa Tucholskiego


23 marca 1972 r. Anna German zawarła związek małżeński ze Zbigniewem Tucholskim. Oboje byli członkami Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego. 27 listopada 1975 r. urodził się ich syn Zbigniew. Z powodu macierzyństwa German na rok zawiesiła swoją działalność artystyczną.

ANNA GERMAN – walka z nowotworem kości

W połowie lat 70. wykryto u niej chorobę nowotworową. Jesienią 1980 r. po powrocie z koncertów w Australii nastąpił nawrót choroby zdiagnozowanej jako mięsak kości. Będąc w zaawansowanym stadium choroby komponowała psalmy i pieśni poświęcone Bogu. Wykonywane utwory zapisywała na domowym magnetofonie.

Po dwóch latach przegrała walkę z ciężką chorobą. Umarła w nocy 25 sierpnia/26 sierpnia 1982 r. w warszawskim Szpitalu Klinicznym przy ulicy Szaserów.

POGRZEB ANNY GERMAN

Pogrzeb Anny German odbył się 30 sierpnia 1982 r. Artystka została pochowana na Cmentarzu Ewangelicko-Reformowanym w Warszawie. Na jej tablicy nagrobnej widnieje napis z Psalmu 23: „Pan jest pasterzem moim”.