Przypomina
mnie się taka historyjka, kiedy to w wieku 6 lat mała Ania z mamą
poszły na koncert pewnego, znanego pianisty i na tym koncercie jak
zahipnotyzowana śledziła jego grę. Dziewczynka niezwykle rzadko prosiła
mamę o cokolwiek, ale tym razem po koncercie poprosiła Panią Irmę o
kupno pianina, na które nie stać było rodziny, a ponieważ prośba była
poważna, mama zaprowadziła Anie do
znajomej nauczycielki od muzyki, która przesłuchała dziewczynkę i z
radością oznajmiła –„Trzeba ją uczyć, bo ma słuch absolutny.”
Ania przychodziła bardzo chętnie na lekcje gry na pianinie, tę naukę
ćwiczyła do czasu II wojny światowej. Gdy wojna wybuchła to i o grze
zapomniano.
Ponownie zagrała już w Polsce, gdy miała 10 lat i
mieszkała na obrzeżach Wrocławia, Pan Jurek, który mieszkał w kamienicy,
grał w orkiestrze w restauracji Ania, niekiedy odwiedzała sąsiada w
jego komórce, gdzie stało pianino. Pan Jurek zapytał się jej „Czy chce,
żeby zaśpiewał?” i nie czekając na odpowiedź zaczął sobie nucić
cichutko. Powiedział Ani, że – „Aby śpiewać, trzeba mieć dobre serce i
wspaniały słuch. Trzeba też kochać śpiew i wierzyć w sens
wypowiedzianych słów…”Ania czasami nie wiedziała, kiedy pan Jurek
żartuje, a kiedy mówi poważnie. Pewnego dnia pan Jurek posadził Anie na
taborecie przy pianinie i Ania jednym palcem spróbowała ułożyć melodię
po czym pochwalił dziewczynkę – „Zuch z Ciebie… Masz znakomity słuch…
Zajmiesz u nas miejsce Lucynki. Będziesz gwiazdą.”
Kiedyś
podczas jednej z pierwszych wizyt u swoich przyszłych teściów, Anna
zagrała na pianinie. Pianino było siostry p. Zbigniewa, Sławy.
Ania kompozytorką
Podczas rehabilitacji po tym strasznym wypadku w latach 1967-1970,
przez który po trzech latach powróciła do zdrowia, w prawdzie nie w 100%
ale na tyle by mogła samodzielnie poruszać się i powrócić na scenę. To
właśnie podczas rehabilitacji u Ani zrodził się uśpiony talent, talent
do komponowania.
Pani Alina Nowak dawna znajoma mamy Ani,
przysłała dla Ani kilka wierszy zatytułowanych „Człowieczy los”, Annie
na tyle spodobały się teksty, że chciała je pokazać znanym kompozytorom.
Zadzwoniła do Katarzyny Gaertner,której niestety nie zastała. Poprosiła
męża p Katarzyny, by przekazał jej prośbę, ale niestety nie oddzwoniła…
„Człowieczy los” stał się takim impulsem, który sprowokował ją do
komponowania. I w kilka tygodni Ania napisała muzykę do pozostałych
wierszy. Pierwszymi recenzentami byli mama oraz przyszły narzeczony P.
Zbigniew, od których usłyszała pozytywne opinie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz